Gościem czerwcowego Salonu Księgarzy organizowanego przez Stowarzyszenie Księgarzy Polskich, Bibliotekę Narodową i Instytut Książki był prezes Izby Księgarstwa Polskiego – dr Jan Lus. Salon Księgarzy odbył się 10 czerwca tradycyjnie w Sali Darczyńców Biblioteki Narodowej w Warszawie.
Spotkanie otworzył dyrektor narodowej książnicy – dr Tomasz Makowski, a prowadziła je Anna Pietruczak – zastępca redaktora naczelnego „Wiadomości Księgarskich”.
Rozmowę poprzedziła krótka prezentacja gościa. Jan Lus od urodzenia mieszka w Pile, jest doktorem fizyki, był wykładowcą akademickim. Od 1990 roku kieruje trzema placówkami księgarskimi, a w zeszłym roku został wybrany na prezesa Izby Księgarstwa Polskiego.
Pytany o początek pracy w księgarstwie powiedział, że na skutek ciężkiej choroby żony, przejął jej obowiązki w prowadzeniu księgarni i w ten sposób został księgarzem. Natomiast pracę w IKP traktuje jako hobby i działalność społeczną.
Zdaniem Jana Lusa księgarze niezależni różnią się od innych tym, że sami decydują o zaopatrzeniu własnych placówek i wedle własnej woli prezentują książki w swoich księgarniach. Nie ukrywa, że za tym idzie wiele dobrych i złych rzeczy. Nie zgodził się jednak z opinią niektórych wydawców, przytoczoną przez prowadzącą, że księgarz niezależny jest leniwy, niezaradny i mało robi. – Do dziś księgarstwo niezależne – powiedział – ma po zsumowaniu największe obroty. W dodatku prowadzi księgarnie tam, gdzie nigdy nie powstaną punkty księgarń sieciowych. Prawdą jest jednak, że księgarnie niezależne są niedofinasowane.
Pytany o członków IKP, Jan Lus odparł, że dobrze byłoby, gdyby do IKP należały również większe firmy księgarskie. W Izbie jednak jedna firma oznacza jeden głos, bez względu na jej wielkość. Jego zdaniem, chodzi o to, by reprezentować większość księgarń, ponieważ Izba broni interesów książki, a co za tym idzie księgarzy. W IKP jest zarejestrowanych ponad 250 firm, a jest to ponad 400 księgarń i liczba ta stale rośnie. Jest to olbrzymi potencjał, ale bardzo zróżnicowany (co do wielkości firm). Jak przypomniał Jan Lus, izba powstała pod wpływem entuzjazmu, po którym przyszedł czas na normalną pracę. Izba nie może ingerować w prowadzenie księgarni, gdyż to wynika z jej statutu, ale wychodzi z wieloma inicjatywami, np. dostała w tym roku dofinansowanie na akcję czytelniczą. Jan Lus jest przekonany, że to wzrost czytelnictwa, chociażby poprzez organizowanie spotkań autorskich, przełoży się na większe obroty księgarń. Jak stwierdził prezes IKP, księgarstwo jest pasywne i nie wychodzi poza pewne kanony. Dla IKP jest na tym polu wiele do zrobienia.
Anna Pietruczak odniosła się do decyzji członków Polskiej Izby Książki w sprawie projektu Polskiego Katalogu Składowego Książki (tzw. PKSK), którego partnerem była także IKP. Projekt upadł, ale Izba postanowiła przejąć i kontynuować prace przy tym projekcie. Na pytanie dlaczego IKP jest za katalogiem i czy są szanse na powodzenie tej inicjatywy, prezes wyjaśnił, że z punktu widzenia księgarstwa jest to bardzo ważne narzędzie pracy. – Izba została zaproszona do rozmów nad katalogiem już w trakcie trwania prac – przypomniał. Zobaczyła w nim narzędzie, które pozwoli na zmniejszenie kosztów pracy w księgarniach. Naszą rolą jest propagowanie nowych rozwiązań technologicznych, które ułatwią prowadzenie księgarni. Dzięki PKSK – przekonywał Lus – księgarz będzie posiadał pełną bazę książek i będzie zwolniony z fizycznego przyjmowania książek do księgarni.
Na pytanie czy jest możliwe, aby księgarnie niezależne stały się konkurencyjne dla wielkich sieci księgarskich, prezes Lus przedstawił sytuację księgarza niezależnego. – Nawet jeśli księgarz niezależny chciałby mieć księgarnię w galerii handlowej, to jest to niemożliwe, gdyż w takich miejscach mogą mieć punkty tylko placówki sieci, z którymi właściciele galerii już dawno mają podpisane umowy. Księgarze niezależni są zatem „wypychani” z najatrakcyjniejszych miejsc handlowych. Placówki niezależne znikają także z dobrych lokalizacyjnie punktów miasta, gdyż nie stać ich na rosnące ceny czynszu. Trudno więc konkurować z sieciami. Ponadto książka jest obecnie dostępna niemalże wszędzie – w kioskach z prasą, na stacjach benzynowych, na poczcie itd. Trzeba jednak zrobić wszystko, aby książka nadal była dostępna w księgarni, bo tam jest jej miejsce. Istnieje przecież duża grupa czytelników, która kupuje książki tradycyjnie w księgarni.
Wraz z wakacjami rozpoczął się sezon podręcznikowy. To bardzo ważny okres dla większości księgarzy niezależnych. Stąd też pojawiło się pytanie o stanowisko IKP wobec handlu podręcznikami w szkołach i regulacji rynku książki. Izba Księgarstwa Polskiego – jak przypominał prezes – przyczyniła się do powstania zapisu w Ustawie o systemie oświaty (art. 22 b), który zakazuje handlu w szkołach, ale niestety nie jest on wszędzie przestrzegany. Sprzedaż podręczników, ze względu na swoją specyfikę i nieprawidłowe zjawiska, jest dla wielu księgarzy bardzo trudna. Jednak, jak zaznaczył Lus, księgarnie są nadal najlepszym dystrybutorem podręczników, ponieważ świetnie znają lokalny rynek. M.in. dlatego, ale również ze względu na całą ofertę rynku książki, konieczne jest wprowadzenie ustawy o książce. Dla IKP jest to priorytet i będzie dążyć do wprowadzenia takich uregulowań.
Na pytanie, czy nie szkodzą one księgarstwu niezależnemu, Jan Lus odpowiedział, że takie regulacje nie tylko nie szkodzą, ale są wręcz potrzebne. Ustawa o książce, zdaniem prezesa IKP, ma przede wszystkim dotyczyć ceny katalogowej książki, wysokości rabatów oraz zakazu reklam na okładkach książek.
Na zakończenie Jan Lus zaapelował, by hurtownicy i wydawcy dostrzegli biznes w księgarstwie niezależnym, ponieważ żadna sieć księgarska nie zapewnia tak szerokiej dostępności do książki, jak księgarnie niezależne. Należy tylko polepszyć drożność takich placówek.
Dorota Palme
Kierownik biura IKP