Od ZKP do SKP – wspomnienia Honorowego Przewodniczącego SKP

tadeusz-hussakW roku bieżącym przypadają dwie ważne rocznice z historii polskiego księgarstwa. Pierwsza z nich to 100-lecie powstania Związku Księgarzy Polskich (ZKP). Druga to 90. rocznica pierwszego zjazdu tegoż związku z udziałem księgarzy z trzech zaborów.

Już na wstępie potrzebne jest pierwsze wyjaśnienie. Otóż przyjmując konkretne fakty, to pierwszy zjazd księgarzy odbył się w dniach 9-10 grudnia 1907 roku, ale uczestniczyli w nim tylko ci z zaboru rosyjskiego. Jako że działo się to nie w wolnym kraju, władze carskie pilnie przyglądały się powstającym organizacjom i ze zrozumiałych względów uważnie studiowały ich programy. W związku z tym Związek Księgarstwa Polskiego rozpoczął oficjalną działalność w 1908 roku.

Główną przyczyną zwołania zjazdu była petycja Władysława Smyczyńskiego, właściciela księgarni w Sielcu koło Sosnowca, który przedstawił tragiczną sytuację księgarń prowincjonalnych krzywdzonych przez warszawskich księgarzy-wydawców. Księgarnie prowincjonalne były na pograniczu upadku, jako że warszawscy wydawcy dawali im zbyt niskie rabaty i nie traktowali ich tak samo jak księgarzy w stolicy.

Smyczyński przedstawił mocne argumenty, w których wskazał, że upadek księgarń prowincjonalnych będzie oznaczać radykalne pogorszenie zaopatrzenia prowincji w książkę polską. Wnioskował powołanie Związku Księgarzy Prowincjonalnych dla obrony ich interesów. W rezultacie zjazd przyjął rozwiązanie dalej idące i postanowił powołać jeden Związek Księgarzy Polskich, którego zadaniem było zapewnienie wszystkim księgarzom jednakowego rabatu 25-proc. oraz trzynastego bezpłatnego egzemplarza.

Przebieg tego zjazdu wskazuje, że uczestnicy widzieli wyraźną potrzebę umocnienia roli i działalności księgarstwa w społeczeństwie. 
Na marginesie trzeba wyjaśnić, że wiek XIX przyniósł ogromny wzrost działalności wydawniczej i księgarskiej w Europie. Książka stała się ważnym czynnikiem postępu i rozwoju kulturalnego. 
Mimo braku samodzielnego państwa księgarze polscy dostrzegali już potrzebę wyższej rangi pracy z książką i odejścia od cechowych ograniczeń.
Powołanie do życia Związku Księgarzy Polskich przyniosło pewne zmiany na lepsze, ale działał on tylko w skali Królestwa, czyli zaboru rosyjskiego.

Jednym z istotnych osiągnięć była sprawa uznania tego związku na arenie międzynarodowej. W sprawie tej na Międzynarodowym Kongresie Wydawców w Amsterdamie w lipcu 1910 roku jako delegat Związku wystąpił Jakub Mortkowicz. Dzięki temu ZKP uzyskał status samodzielnej grupy narodowej z Królestwa Polskiego, uprawnionej do posiadania własnego przedstawiciela w Międzynarodowej Komisji Kongresu.

Na marginesie zwróćmy uwagę na drobną sprawę. Otóż do związku wchodzili wówczas zarówno księgarze, jak i wydawcy, co więcej, bogatsi księgarze starali się być także wydawcami, co ich zdaniem podkreślało rangę ich pracy oraz przynosiło konkretne korzyści finansowe. Najbliższa przyszłość miała pokazać, że nie jest to wcale takie proste.

Zważywszy, że przed ZKP stanęło wiele zadań o szerokim znaczeniu zawodowym i społecznym, warto podkreślić, że potrzeba takiego spojrzenia była określona już w Wilnie w 1818 roku, kiedy to wybitny księgarz Józef Zawadzki opracował „Prawidła dla powszechności księgarskiej w Królestwie Polskim”. Zawadzki nie tylko podjął próbę uporządkowania i podziału obowiązków w zakresie produkcji i sprzedaży książek, ale też, podkreślając znaczenie książki i czytelnictwa jako środka oświecenia publicznego, akcentował potrzebę doskonalenia kwalifikacji osób odpowiedzialnych za powstawanie i rozpowszechnianie książek (z inicjatywy grupy księgarzy kierowanej przez Teodora Paprockiego ukazał się w 1896 roku pierwszy polski podręcznik księgarski). Tak więc zbliżał się czas wyraźnego określenia, czym powinien być zawód księgarza.

Wydarzenia na arenie międzynarodowej zapowiadały koniec wielkiej wojny. Rosła nadzieja odzyskania niepodległości Polski. Już w maju 1918 roku ZKP przystąpił do przygotowań związanych z połączeniem księgarzy z trzech zaborów w jedną organizację. Nawiązano kontakty z pozostałymi zaborami, zebrano środki finansowe na przeprowadzenie zjazdu i, co najważniejsze, uzyskano poparcie Tymczasowego Rządu Polskiego. 
Postanowiono zorganizować zjazd w dniach 3-5 sierpnia 1918 roku w Lublinie z udziałem delegatów księgarzy z trzech zaborów.

Przeprowadzenie zjazdu już w sierpniu świadczyło o tym, że ZKP widzi pilną potrzebę podjęcia prac połączeniowych i opracowania nowego programu działalności księgarstwa.
Chciałbym stwierdzić, że kiedy sięgam do dokumentów z tamtego zjazdu, wzrusza mnie dojrzałość wystąpień księgarskich i wysoka świadomość potrzeby uczynienia z księgarstwa poważnej instytucji, która czynnie włącza się w odbudowę państwa i kultury narodowej.

Otwierając zjazd, Gustaw Wolf powiedział m.in., że zadania, jakie czekają cały naród, są ogromne i wymagają wielkich wysiłków całego społeczeństwa, a w realizacji tych zadań nie może zabraknąć księgarstwa polskiego.
Ze szczególnym wzruszeniem czytam wystąpienia wysokich przedstawicieli ówczesnego tymczasowego rządu.

A oto krótki fragment z wystąpienia doktora Józefa Mańkowskiego, przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: „Panowie jesteście żołnierzami Polski. Chociaż nie stoicie na straży granic politycznych, nie bronicie jej kopców granicznych, niemniej jednak pełnicie doniosłą służbę, stoicie bowiem na straży Ojczyzny Książki”.

Z braku miejsca ograniczę się tylko do stwierdzenia, że zjazd ten miał szczególny charakter, że wystąpienia księgarzy były budujące i entuzjastyczne, świadczące o wysokim zrozumieniu odpowiedzialności księgarskiej za upowszechnianie książki.

Uroczyście przyjęto fakt, że jest to pierwszy zjazd połączonego ZKP. Zamykając obrady, księgarz Feliks West stwierdził, że realizacja wielkich zadań, jakie niesie odzyskanie niepodległości Polski, stawia potrzebę posiadania silnej, zjednoczonej i nowoczesnej organizacji księgarskiej.

Niestety już po kilku latach pojawiły się pierwsze trudności. Wywołali je wydawcy pragnący wyodrębnić i uatrakcyjnić produkcję wydawniczą.

Początkowo doprowadziło to do powołania w 1922 roku odrębnej sekcji wewnątrz ZKP pod nazwą „Związek Polskich Księgarzy-Wydawców”.  Sekcja ta cały czas drążyła związek, by w 1926 roku stworzyć odrębny Związek Polskich Wydawców Książek, który w 1932 roku przyjął ostateczną nazwę „Polskie Towarzystwo Wydawców Książek”.

Niestety od tego momentu nie będzie już „braterskiej miłości” między tymi, którzy książki produkują a tymi, którzy je sprzedają. Będą oczywiście podejmowane wysiłki, będzie nawet czasami niezła współpraca, ale elementami drażliwymi pozostaną sprawy dostaw produkcji: cen, rabatów czy podziału obowiązków i zadań.
Wielu wybitnych księgarzy było lub bardzo chciało być wydawcami, w rezultacie byli oni niejako zmuszeni działać w interesie obu stron.

W 1932 roku PTWK oświadczyło, że wydawcy muszą mieć pewne prawo ustalania rabatów i prowadzenia handlu z dowolnymi odbiorcami oraz że w związku z tym zakładają swój odrębny rejestr księgarski.

Nauczeni doświadczeniem ostatnich lat dziś doskonale wiemy, że kiedy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Myślę, że to było powodem walki, jaką podjęli wydawcy. 
Księgarze byli słabsi w tej rozgrywce, musieli pójść na kompromis, który zresztą poważnie osłabił (szczególnie finansowo) Związek Księgarzy Polskich.

Mimo kłopotów z wydawcami związek podejmował wiele słusznych zadań w zakresie podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Pojawiły się nowe kwestie, takie jak: stosunki między właścicielem a pracownikiem w księgarni i potrzeba określenia, kto i na jakich warunkach jest księgarzem, tym bardziej, że długoletni pracownicy posiadali pełne kwalifikacje księgarskie.

W 1935 roku powstał nowy Związek Zawodowy Pracowników Księgarskich w Polsce, na czele którego stanął Edward Staniecki. 
Kierowany przez Stanieckiego związek występował często w obronie praw pracowniczych, uczestniczył w akcjach protestacyjnych itp.

Na I zjeździe związku w 1938 roku podjęto szereg ważnych uchwał, szczególnie dotyczących przygotowania nowej umowy zbiorowej dla całego księgarstwa. 
Śmierć Edwarda Stanieckiego opóźniła realizację tych zamierzeń. Gdy zaś nowym prezesem związku został Stanisław Tarkowski, nie starczyło już czasu na ich wykonanie. 
Wybuchła II wojna światowa.  
 
Wojna przerwała realizację wielu słusznych pomysłów. W czasie okupacji grono światłych działaczy ZKP i związków zawodowych podejmowało szereg działań nad opracowaniem koncepcji księgarstwa po wyzwoleniu. 
Po zakończeniu wojny ZKP wznowił działalność. Zajął się organizacją kursów dokształcających i innymi przedsięwzięciami porządkującymi sprawy środowiska księgarskiego.

W kilka lat po wojnie rozpoczął się szeroko zakrojony proces upaństwawiania gospodarki, a obrany kurs przemian ekonomicznych i politycznych zaniepokoił istniejące organizacje. 
Powołanie centrali Dom Książki zapoczątkowało proces upaństwawiania księgarstwa. W ramach tej polityki ZKP został postawiony w stan likwidacji w 1950 roku, a swoją działalność zakończył w 1951 roku.

W nowo otworzonej centrali księgarstwa i podległych jej przedsiębiorstwach Domu Książki, po początkowym zamieszaniu stopniowo zatrudnienie znaleźli wszyscy, którzy chcieli pracować dalej w księgarstwie. 
Wielu starych księgarzy objęło stanowiska kierowników księgarń czy kierowników działów w przedsiębiorstwach.

Ludzie Ci wnieśli do państwowego księgarstwa nie tylko kwalifikacje, ale też doświadczenie z działalności związkowej z lat poprzednich. Nie zaginęła świadomość, że w nowych warunkach będzie rosło zapotrzebowanie na wykwalifikowane kadry. Dlatego z inicjatywy księgarzy rosła sieć szkół księgarskich.

Rok 1956 stanowił historyczny zwrot. To, o czym myśleli i rozmawiali w towarzyskim gronie światli księgarze – o potrzebie posiadania własnej organizacji społeczno-zawodowej – stało się możliwe do zrealizowania. 
Już pod koniec 1955 roku przystąpiono do prac organizacyjnych i szerokich dyskusji na temat powołania nowej organizacji księgarskiej, zdolnej do działalności w nowych warunkach.

Dyskusja o potrzebie powołania nowej struktury ogarnęła wszystkie środowiska księgarskie w całym kraju. Dyskutowali na równych prawach zarówno młodzi księgarze, jak i księgarze z ogromnym doświadczeniem przedwojennym.

Kiedy w czerwcu 1956 roku odbyło się historyczne spotkanie w Wiśle, można już było przygotować nowy i nowoczesny statut Stowarzyszenia Księgarzy Polskich.

23 listopada 1956 roku odbył się pierwszy organizacyjny zjazd nowej formacji księgarskiej, która, aby uwzględnić realia organizacyjne i społeczne przyjęła nazwę „Stowarzyszenia Księgarzy Polskich” (SKP).

Zatwierdzono statut nowego stowarzyszenia. Jego większość stanowiły zadania i problemy niezrealizowane przez ZKP i związki zawodowe pracowników. Tym samym już na wstępie stało się jasne, że nowa organizacja księgarska będzie kontynuatorem i spadkobiercą swoich poprzedników.

Przewodniczącym Zarządu Głównego został Józef Osiecki, znany księgarz warszawski, a do władz naczelnych, jak i do później wybranych zarządów okręgów, weszło wielu księgarzy ze starszego pokolenia i byłych działaczy ZKP.

Byłem delegatem na tym zjeździe. 
Dyrektor naczelny centrali Domu Książki – Kazimierz Majerowicz deklarował poparcie i stałą współpracę centrali z nowym stowarzyszeniem.

Dodajmy dla porządku, że na zjeździe w charakterze gości specjalnych byli obecni i wygłosili przemówienia dawni działacze ZKP – wybitni księgarze warszawscy: Stanisław Arct, Jan Gebethner, Władysław Trzaska, którzy życzyli nowej organizacji wszelkich sukcesów.

Organizatorzy i czołowi działacze SKP rozumieli doskonale, że w nowych warunkach, kiedy kraj stoi przed wielkim wysiłkiem odbudowy i rozbudowy wszystkich podstawowych dziedzin życia, a sprawy upowszechniania kultury muszą należeć do zadań priorytetowych, książka ma wielką szansę stania się potrzebą każdego obywatela. Dlatego też we wszystkich statutach i programach znalazły się sprawy czynnego udziału w rozbudowie sieci księgarskiej, w kształceniu sporej liczby przyszłych pracowników i doskonaleniu pracy księgarń.

Stowarzyszenie Księgarzy Polskich stanęło wyraźnie na stanowisku, że księgarstwo jest częścią systemu upowszechniania oświaty i kultury.

W programach działania SKP znalazły się liczne niezrealizowane przez ZKP zadania kształtujące model nowoczesnej księgarni i nowoczesnego księgarza.

Kiedy w roku 1964 stało się wiadome, że zawód księgarza wywodzi się z dekretu Kazimierza Wielkiego o utworzeniu Uniwersytetu Krakowskiego, w którym znalazło się po raz pierwszy określenie sprzedawcy ksiąg rękopiśmiennych, postanowiono zorganizować ogólnopolskie obchody 600-lecia księgarstwa polskiego.

Kierownictwo Centrali i Ministerstwo Kultury w pełni poparły te dążenia. Była to bowiem wielka szansa pokazania dorobku i działalności naszego księgarstwa polskiemu społeczeństwu. Była to także realizacja marzeń wielu wybitnych księgarzy dawnego pokolenia, by księgarstwo stało się cenionym i potrzebnym zawodem.

Pamiętam, z jakim entuzjazmem przyjęto w całej sieci księgarskiej program obchodów 600-lecia.

Patronat nad obchodami objął ówczesny premier, Józef Cyrankiewicz, który na mój wniosek zgodził się nadać wysokie odznaczenia państwowe zasłużonym księgarzom z lat ubiegłych. Władysław Trzaska, jako pierwszy, odebrał Krzyż Orderu Odrodzenia Polski.

W kilkanaście dni po tej uroczystości zostałem zaproszony na obiad do domu pana Władysława Trzaski. Zastałem tam grono dziesięciu osób – wybitnych księgarzy starszego pokolenia zaproszonych przez pana Władysława. 
W słowie powitalnym Władysław Trzaska serdecznie dziękował Stowarzyszeniu i mnie jako przewodniczącemu za wystąpienie do władz z takim wnioskiem. Stwierdził także, że rozumie i popiera działalność SKP. 
W rezultacie udział w obiedzie przekształcił się w ciekawą i niezwykle życzliwą dla Stowarzyszenia i mojej osoby dyskusję.

Później zaczęliśmy składać regularnie podobne wnioski odznaczeniowe w sprawie starszych księgarzy i w praktyce każdy długoletni księgarz otrzymywał taki order za swoją działalność.

Obchody 600-lecia stały się wielkim sukcesem SKP. Można powiedzieć, że wyszliśmy na prostą, rosły szeregi Stowarzyszenia i jego autorytet w środowisku. Mogliśmy podjąć wiele nowych zadań, mając zapewnione udział i pomoc w Centrali, a także poparcie Ministra Kultury. Udało się m.in.: załatwić prawne uznanie przez władze odrębności zawodu księgarza, wspólnie z Centralą określono stopnie zawodowe. 
Staliśmy się poważnym partnerem w staraniach o systematyczną poprawę płac i rozwiązywanie innych problemów nurtujących księgarstwo.

Nasze Stowarzyszenie zaczęto traktować jako organizację nie tylko zawodową, ale i kulturalną. Organizatorzy I Kongresu Kultury Polskiej w 1967 roku zaprosili trzech naszych przedstawicieli do udziału w Kongresie. Byli to: znany księgarz z Gdańska Aleksander Krawczyński, wybitny księgarz z Bydgoszczy Mirosław Michałkowski oraz niżej podpisany.

Mieliśmy możliwość wystąpienia na Kongresie w imieniu środowiska księgarskiego. I tu pragnę szczególnie podkreślić, że w swoim płomiennym wystąpieniu Aleksander Krawczyński mówiąc o roli książki i księgarstwa, stwierdził, że księgarstwo jest służbą społeczną.

Rozwinęliśmy w Stowarzyszeniu szereg nowych inicjatyw, jak m.in. aktywizację młodzieży księgarskiej przez organizację dorocznych seminariów młodych księgarzy. Rozwinęliśmy współpracę ze szkołami księgarskimi, z którymi odbywaliśmy co roku Konferencje Metodyczne.

Pamiętaliśmy o historii naszego zawodu, o ważnych wydarzeniach i rocznicach, którym poświęcaliśmy sesje cieszące się dużą popularnością. W naszych kontaktach międzynarodowych mogliśmy pokazać dorobek polskiego księgarstwa i rolę, jaką odgrywa w nim SKP.

W naszej działalności mieliśmy poważne wsparcie u doświadczonych kolegów. Wystarczy chociażby wymienić: Aleksandra Krawczyńskiego, Antoniego Bogdańskiego, Karola Skwarczyńskiego, Stanisława Jamiołkowskiego, Piotra Hniedziewicza, Apolonię Jasutowicz, Stanisława Tarkowskiego i wielu innych.

Autorytet naszej organizacji księgarskiej sprawił, że przedstawiciele nasi byli często konsultantami Komisji Kultury Sejmu, wchodzili w skład różnych organizacji, jak np. Państwowa Rada Biblioteczna. Od początku istnienia uczestniczyliśmy w poważnych dyskusjach dotyczących uregulowania stosunków z wydawcami. 
Pozwoliło to na uporządkowanie obowiązków stron, na powołanie jedynego hurtu księgarskiego, utworzenie centralnej informacji o nowościach wydawniczych oraz rozbudowę bibliografii księgarskiej. Tak więc staliśmy się równorzędnym partnerem środowiska wydawniczego, czego wydawcy nie mogli już lekceważyć.
Podjęliśmy stałą współpracę ze Związkiem Literatów Polskich. Częsta obecność pisarzy w księgarniach i na spotkaniach kiermaszowych nobilitowała nasz zawód.

Rada Państwa nadała Stowarzyszeniu Księgarzy Polskich Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski 17 czerwca 1985 roku w uznaniu szczególnych zasług w działalności na rzecz polskiego księgarstwa, za osiągnięcia w upowszechnianiu kultury.

Gdy powołana została Narodowa Rada Kultury, znaleźliśmy się w jej składzie, by czynnie uczestniczyć w pracach Komisji Upowszechniania Książki.

Można niewątpliwie stwierdzić, że dokonaliśmy zjednoczenia i umocnienia środowiska księgarskiego, które m.in. dzięki nam znalazło się w gronie stowarzyszeń i organizacji kulturalnych, a rozwój sieci księgarskich i rozmach działalności upowszechnieniowej potwierdziły, że księgarze umocnili się i stali równorzędnym partnerem nie tylko wydawców, ale też wielu innych organizacji działających w sferze kultury i oświaty.

Gdy nadeszły przemiany polityczno-ekonomiczne i zaistniała nowa sytuacja w kulturze, nastąpił niestety spadek rangi naszego zawodu i pojawiły się problemy znane sprzed wielu lat. Spadła produkcja i sprzedaż książek, ale za to wzrosła ilość wydawców. Chyba ponad miarę.

I znowu tutaj w imię absolutnej wolności wydawcy podejmują wszelkie działania, by sprzedawać książki bezpośrednio z pominięciem sieci księgarskiej. To chyba najważniejsza dzisiaj bolączka, ale są i inne.

Znowu na pierwsze miejsce wyszła sprawa walki o rynek, walki o zyski. W cieniu znalazły się kwestie upowszechniania kultury, racjonalnego podziału zadań,  problem dotarcia z książką do wsi i wiele im podobnych zagadnień.

Nasza organizacja boryka się dziś z mnóstwem trudności, bo i w szeregach księgarstwa nie ma już ani takiego zaangażowania, ani gotowości do działań zmierzających do radykalnej poprawy sytuacji.

Nie zmienia to faktu, że dla ratowania księgarstwa, dla ponownego podniesienia jego rangi konieczne jest istnienie silnej organizacji, która pamięta dorobek lat minionych i potrafi przekonać kogo trzeba, że w rozwoju nowych środków przekazu książka nie zaginie.

Obchody jubileuszy z tamtych lat i niedawny jubileusz 50-lecia Stowarzyszenia Księgarzy Polskich wskazują wyraźnie, że w historii każdej organizacji, tak jak w historii narodu, potrzebna jest pamięć. Historia bowiem nie znosi przerwy i toczy się dalej.

Tadeusz Hussak